Przed granicznymi szlabanami w Dorohusku od tygodnia koczują setki Ukraińców. Nie mają wody, toalet, śpią pod gołym niebem na bagażach. Z braku środków transportu nie mogą przedostać się do swojego kraju.
Wszystko przez to, że przejście w Dorohusku można przekraczać tylko pojazdami. Nie można tego zrobić pieszo.
– Ci ludzie to studenci bądź pracownicy firm z terenu całego naszego kraju i Europy – mówi Józef Tworek, pracownik parkingu znajdującego się tuż przed pierwszymi granicznymi szlabanami. – Dowożeni są tutaj przez swoich pracodawców bądź przyjeżdżają sami na własny rachunek i kończą podróż w Dorohusku. W ciągu doby przewija się około tysiąca Ukraińców. Na miejsce tych, którym w końcu udało się przedostać przez przyjście, przybywają nowi.
Wysadzani tuż przed przejściem granicznym obywatele Ukrainy w szczególnie upodobali sobie sąsiedztwo parkingu, na którym pracuje pan Józef. Bagaże składają na stosach obok stróżówki parkingowego. W nocy na nich śpią. Zmęczeni długimi podróżami zbierają się w liczne grupy. Nie mają wody, załatwiają się gdzie popadnie.